wtorek, 30 kwietnia 2013

Pierwszy raz

Wczoraj pierwszy raz odważyłam się,zrobić sama sobie zastrzyk domięśniowy . Mam wypisane w razie bólu zastrzyki Diclac, do tej pory kiedy ból nasilał się niedowytrzymania, szłam na zastrzyk do przychodni ,lub na opiekę nocną. Najgorzej kiedy problem zaczyna się w środku nocy wtedy trzeba czekać do rana lub wzywać pogotowie . Kiedy ostatnio byłam na zastrzyku w przychodni zapytałam pielęgniarkę czy mogę robić iniekcje sama w domu . Podpowiedziała mi grubość igły i pokazała miejsca gdzie kłuć . Kupiłam więc w aptece zestaw igłę i strzykawkę i wczoraj w nocy mogłam po raz pierwszy sama wykonać zastrzyk . Ból zbudził mnie o 2 w nocy ,miałam do wyboru czekać do rana aż otworzą przychodnie lub wzywać pogotowie . Po namyśle postanowiłam odważyć się na samodzielny zastrzyk , poszło łatwiej niż myślałam . Teraz nie będę musiała czekać aż ból,będzie aż tak duży,że tylko leki szpitalne pomagają . Nigdy o tym nie pisałam ale moim największym marzeniem było być lekarzem ,zdawałam dwa razy na medycynę . Za każdym razem tylko kilka punktów dzieliło mnie od dostania się na uczelnie .Na 3 rok było to już nie możliwe . W latach 90 dostałam się do szkoły pielęgniarskiej , byłam najstarsza wśród uczniów,ale najbardziej zdeterminowana i udało mi się zaliczyć jeden semestr na samych 5 .Niestety musiałam też pracować. Szkoła była od 8 do 15 ,pracę zaczynałam o 16 kończyłam o 24 a czasami i później . brakowało mi godzin na spanie i naukę . Z bólem serca zrezygnowałam ,żałuje tego do dziś . Tak więc, robienie zastrzyków można powiedzieć mam we krwi . Niestety czuję się od kilku dni gorzej, bardzo boli mnie głowa , kręgosłup. Ciśnienie też przekracza 140-150 , słyszę tylko w uszach szum krwi. Planuje w wakacje pobyt w klinice w Lublinie na badania kontrolne ,w zeszłym roku z powodu operacji okazało się,to niemożliwe . W zimie nie mogę ,bo codziennie trzeba palić w piecach kaflowych . Jedynie latem mogę sobie taki pobyt zaplanować . No to tyle jeśli chodzi o marudzenie i narzekanie, mam nadzieje,że za kilka dni samopoczucie unormuje się .Ostatnio trafiłam na prawdziwy skarb w ciuszku, jest to kolekcja naparstków w drewnianych domkach . Zapłaciłam za nie 1zł i bardzo się tym ucieszyłam ,ozdobiłam nimi mój kącik do szycia :))

wtorek, 23 kwietnia 2013

Jestem

Post swój rozpoczynam od linorytu ,który wykonała na zajeciach plastycznych moja średnia córka,kiedy przyniosła go do domu poczułam dumę i zaskoczenie ,że moje dziecko zrobiło coś tak pięknego . Ona jest bardzo uzdolniona plastycznie i świetnie się uczy .Ostatni post był smutny , bo i ja byłam smutna ,wydawało mi się,że jest kiepsko , ale to co nastąpiło później udowodniło mi ,że tak tylko mi się zdawało . Najpierw zachorowała córka , po niej syn ,ale tak na maksa z temp ponad 40 stopni . A na koniec poległam i ja . Dzieci wyzdrowiały choć trochę czasu im to zajęło , ale jak ze swoją sarkoidozą nie znoszę zbyt dobrze takich zakażeń . U mnie skumulowało się na silnym bólu gardła i takim kaszlu takich ,że aż nie dawało się tego wytrzymać . Tydzień czasu spałam na siedząco, bo jak ,kładłam się od razu był kaszel .Teraz jest trochę lepiej ,kaszel pozostała ale da się z nim wytrzymać . Pewnie czeka mnie wizyta u pulmonologa ale czekam jeszcze może samo przejdzie .O zdrowiu było by tyle. Przyszła wiosna w końcu jest ciepło i słonecznie ,cieszę się,bo odeszło mi palenie w piecu . Wraz z pierwszymi promieniami słońca powędrowałam na strych w poszukiwaniu wiosennych butów dla dzieci . Okazało się,że muszę kupić buty dla całej trójki na raz bo ,wszystkie są za małe . Moj 13 letni syn nosi buty 46!!!!! jak tak dalej będzie rósł,zabranie dla niego rozmiarówki . Mam nadzieję ,że teraz pójdzie już z górki ,czuję się dużo lepiej psychicznie i fizycznie , życie idzie dalej ,trzeba się z nim mierzyć .

wtorek, 9 kwietnia 2013

Forest QAL Block 3 ~ Aspen Grove

Od jakiegoś czasu czuję się kiepsko , ale bardziej psychicznie niż fizycznie . Jestem zmęczona przedłużająca się zimą , widzę po sobie ,że nic mnie nie cieszy . Dawno tak nie było źle , psychicznie jestem gdzieś na danie rowu Mariańskiego , zawsze święta wpędzają mnie w zły nastrój. Powodów jest wiele,wszystkie razem dają obraz klasycznej depresji.Wystarczy mi jedno spojrzenie w lustro ,skąd patrzy na mnie twarz starej i smutnej kobiety ,by nie trzeba było nic już więcej mówić. Jedynie szycie trzyma mnie jako tako w pionie,czekam co tydzień na nowe wyzwanie ,nowy blok.Tym razem był,to las . Zrobiłam go w zimowej wersji.Czekam z utęsknieniem na ciepło i wiosnę,może to zmieni mój nastrój . Jak widać po blogu zapadłam się w samą siebie,zniknęłam . Przytłacza mnie życie ,jest po prostu ciężko,3 dzieci,brak pracy, perspektyw na zmianę i strach co dalej...