piątek, 31 sierpnia 2012

Jestem Babcią :))

Wczoraj zostałam Babcią co prawdą cioteczną , bo dziecko urodziła córka mojego brata , ale radość jest ogromna . Do końca nie wiadomo było co tam siedzi w brzuszku i miałam problem z wyborem materiału dla dzieciątka . Uszyłam w prezencie komplet pościeli i rożek . Teraz z niecierpliwością czekam na fotki , bo uwielbiam takie maluchy są najsłodsze na świecie :))



sobota, 25 sierpnia 2012

Lato kończy się ...szkoda :(

Tegoroczne lato zapamiętam poprzez pryzmat mojej operacji , miałam plany ,że pomaluje sobie sama ściany w mieszkaniu ale wyszło inaczej . Planowałam rozłożyć w kuchni linoleum które dostałam od sąsiadki , bo wymieniała u siebie . Wykładzina leży w piwnicy . Chciałam pomalować lamperie w łazience ten plan tez nie wypalił . Szkoda było by na pewno dużo przyjemniej mieszkać. na razie przesuwanie mebli i noszenie ciężkich rzeczy nie wchodzi w rachubę odłożę swoje plany na jakiś czas , może jesień będzie ciepła i łagodna to uda mi się choć lamperie w łazience pomalować . W tym tygodniu był inspektor budowlany , porobił fotki spękań w budynku i ma robić ekspertyzę . Czekam na to , bo ciągle z niepokojem patrzę na rysy i spękania na ścianach . nie udało mi się w tym roku zrobić truskawek , ale za to na mojej kuchni ciągle perkocze gar z dżemem z jabłek . Były juz papierówki a teraz przerabiam antonówki . Planuję tez zrobić paprykę na zimę . Dzieci cieszą się z powrotu do szkoły , kiedy patrzę na nich ,że są już tacy duzi ciągle zastanawiam się kiedy ten czas tak szybko przeminął .

czwartek, 16 sierpnia 2012

Powrót do szycia i porcelana z Limoges :))

Zajrzałam wczoraj do mojego ulubionego komisu gdzie czasami można trafić prawdziwe perełki , no i był to strzał w 10 bo kupiłam z 5 zł dwa talerzyki i maleńki dzbanuszek a wszytko z przepięknej porcelany z Limoges :)) Od dziś mogę podjadać sobie ciasteczka z tej ekskluzywnej porcelany . Uwielbiam takie pojedyńcze talerzyki , mam już zbór kilku i zawsze każdy z nich bardzo mnie cieszy . Wszystkie udało mi się upolować w jednym komisie .







Czuję się już na tyle dobrze ,że z radością znów mogę siedzieć przy maszynie i szyć . Uszyłam 4 torby na zakupy( dwie już cieszą sąsiadkę ), duża kosmetyczkę na przydasie szyciowe , mała kosmetyczkę w czaszki dla córki .


Dostałam tez pismo z Urzędu Miasta w sprawie pękających ścian ma być zrobiona ekspertyza nadzoru Budowlanego . Wtedy podejmą jakieś decyzje w sprawie remontu na razie mur pęka dalej pod deszczach w nowym miejscu odleciał tynk . Mam nadzieje ,że inspektor przyjdzie zanim kamienica całkiem się rozpadnie !!!

niedziela, 12 sierpnia 2012

"Piszczącące sianko "

Moja średnia córka uwielbia zwierzęta , zakupiła sobie jakiś czas temu ze swoich oszczędności chomika miał być chłopczyk i nazwała go Maniek . Po pewnym czasie doszła do wniosku ,że Mańkowki samemu smutno w klatce i kupiłam mu kolegę do zabawy . Chomiki bawiły się i owszem ale do czasu bo potem zaczęły się gryźć i trzeba było je rozdzielić . Jak wróciłam po operacji do domu na 2 dzień w nocy moje dziecko budzi mnie i mówi tak " Mamo boję się bo u Mańka w klatce "piszczy sianko " . Ja zbudzona ze snu pomyślałam ,że pewnie coś się jej przyśniło . Przytuliłam ja posłuchałyśmy ale nic nie piszczało . Na drugi dzień ku mojemu największemu zdziwieniu okazało się ,że rzeczywiście " Sianko Piszczy ""!!!!Maniek okazał się dziewczynką i po zabawie z kolegą urodził maleńkie chomisie . Czekałyśmy z niecierpliwością na to kiedy je pierwszy raz zobaczymy i wczoraj cierpliwość została nagrodzona . Maleństwa niepewnym krokiem na cudnych maleńkich łapkach zaczęły wyłaniać się z gniazda, mają może ze 2cm długości i są absolutnie cudne :) . Wydaje mi się ,że jest ich 3 ale nie jestem tego pewna na 100% .

czwartek, 9 sierpnia 2012

jest Ok :))

Miałam awarię internetu , ale już jestem i mogę napisać o dobrych rzeczach . Najważniejsza to ta ,że mam już wyniki histopatologiczne i nie ma tam nic złego , potwierdzają tylko ropny stan zapalny, uf kamień spadł mi z serca :) rana pooperacyjna goi się w końcu prawidłowo , stan zapalny dzięki okładom z rywanolu ustąpił , a przetoki przez które wciąż się coś sączyło zagoiły się i zamknęły . Dzięki temu mogę już w miarę normalnie chodzić i swobodnie siedzieć na krześle . Jak to człowiekowi mało do szczęścia potrzeba !!Udało mi się zakupić 13 kg ogórków do kiszenia , dzieci pomogły przynieść je z targu , dziewczynki pomyły ogórki napełniły nimi butelki po mleku ( tak jak w zeszłym roku kiszę w plastikowych butelkach po mleku )dodały koper i czosnek a ja przygotowałam zalewę i zalałam gotowe ogórki . bardzo się cieszę z tych ogórków bo potem w zimie to podstawa do kanapek i ukochanej ogórkowej moich dzieci .
Wymyśliłam tez jak zrobić naturalny aromat zapachowy u mnie cytrynowy ale identycznie można zrobić z pomarańczy , Zastosowanie takiego aromatu jest duże do ciast naleśników deserów czy aromatyzowaniu herbaty lub kompotów owocowych .
Cytrynę przede wszystkim trzeba namoczyć we wrzącej wodzie i dokładnie umyć szczoteczką i mydłem , dlatego ,żeby usunąć substancje chemiczne które konserwują owoc przed zepsuciem . Potem ścieramy na tartce na najdrobniejszych oczkach tylko żółtą skórkę . staramy się zrobić to dokładnie bo biała część pod spodem jest gorzka . Do utartej skórki z jednej cytryny dodajemy dwie łyżki cukru i 100ml wody .

Teraz stawiamy na mały ogień i gotujemy kilka minut , potem zostawiamy syrop do stygnięcia , odcedzamy przez najdrobniejsze sitko i takie syrop wlewamy do słoiczka . Można go przechowywać w lodówce , ma piękny cytrynowy zapach i żółty kolor .Tak samo robimy zapach pomarańczowy .Dodajemy do potrawy niewielką ilość takiego syropu .

piątek, 3 sierpnia 2012

Co dzień to lepiej .

Rana pooperacyjna zaczęła się w końcu goić , stan zapalny powoli ustępuje . Robię wciąż okłady z rywanolu . Siły powoli wracają , wraz z ustępowaniem stanu zapalnego lepiej jest mi chodzić . Na razie sił brak i chodzę jak 100 letnia staruszka , ale nie od razu Kraków zbudowano . Dobrze ,że mieszkam w centrum miasta to wszędzie jest blisko , zakupy robią dzieci . A ja jestem już na tyle sprawna ,że udaje mi się ugotować coś do zjedzenia . dzieci bardzo się cieszą ,że jestem w domu wciąż przytulaja się do mnie . Miałam być na badaniach w Klinice w Lublinie ale na razie jest to niemożliwe . Być może we wrześniu będę mogła tam pojechać . Zobaczcie jakie słodkie Laurki dostałam :))