sobota, 10 listopada 2012

Trująca kawa

W piątek wieczorem nasypałam odkamieniacza do czajnika zagotowałam wodę i poszłam spać . W sobotę całkowicie nie pamiętając o tym zrobiłam sobie wielki kubek kawy z mlekiem i zasiadłam z nim jak dzieci jeszcze spały do netu poczytać co się na świecie dzieje. Kawa wydała mi się dziwna w smaku , ale myślałam ,że to wina nie świeżego mleka ,dosypałam łyżeczkę cukru i piłam . Kiedy wypiłam już z pół kubka , wstała moja najmłodsza córka i po chwili rozmowy z nią uświadomiłam sobie ,że delektuje się kawą zrobioną na odkamieniaczu!!! Na etykiecie od niego literki są tak małe ,że chyba mniejsze już nie mogli napisać a i ja z nerwów miałam trzęsące się ręce . Wybrałam silny silny środek bo oni ocet ani kwasek nie dawał sobie rady z kamieniem , no i był silny odkamienił ale mój żołądek !!!Szybko pobiegłam do łazienki gdzie pozbyłam się z żołądka feralnego napoju , potem wypiłam dużo mleka , aby zobojętnić działanie kwasu . Zostawiłam dzieci pod opieka sąsiadki i pobiegłam do szpitala na SOR . Tam zrobili mi płukanie żołądka (koszmar ) i dostałam dwie kroplówki na odtrucie . O 13 byłam już z powrotem w domu . Wczoraj czułam się źle , dziś tez nie za ciekawie , mam nadzieję ,że organizm poradzi sobie z tym świństwem . Jestem wściekła na siebie , bo tak bardzo dbam o swoją zniszczoną wątrobę , a tutaj zafundowałam jej takie świństwo . Teraz jak będę odkamieniać czajnik zawsze przykleję do niego karteczkę z napisem "uwaga nie pić". Jak to mówią człowiek uczy się na błędach .

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Straszna historia. Dobrze, że żadne dziecko nie napiło się z pośpiechu tej wody. Choć dla ciebie jej wypicie - jak i dla każdego - wcale nie dobre.
- Małgosia

mebelina pisze...

o rany, straszna historia! mogłaby się przydarzyć każdemu - dobrze że to opisałaś to będziemy mieć się na czujności:) życzę szybkiego wyzdrowienia:)

agnieszka pisze...

normalnie trzymam kciuki ,żeby nie było efektów ubocznych!!
następnym razem to jak będziesz czyścić-zrób to do końca-nie zostawiaj,bo kartka może się odkleić...


zdrówka kochanie życzę

Anonimowy pisze...

Nie potrafie sobie wyobrazic co musialas przezyc... Ja mam obsesje na punkcie obawy, ze ktos z domownikow moglby sie napic wody z odkamienianego czajnik i dlatego stosuje tylko kwasek, ktory pogrzewam w czajniku

Anonimowy pisze...

Edytko straszne ,jak na to zareagowała Twoja wątroba ...

uwazaj na siebie (dobrze że w pore sie zorietowałas)

inka-1

Megi pisze...

Współczuję niemiłych przeżyć i mam nadzieję że nie odbije się to na zdrowiu.Pozdrawiam :)
Ja nie odkamieniam czajnika bo boję się ze nie wypłuczę dobrze i coś zostanie :/

Megi pisze...

Spodobał mi się Twój blog i różnorodność tematów na nim ,każdy znajdzie coś dla siebie,dlatego chciałabym Cię nominować do Liebster Blog ,jeśli masz ochotę to zapraszam do zabawy :)

http://krolowamargo12.blogspot.com/2012/11/nominacja-liebster-blog.html

Anonimowy pisze...

Pamiętam kilka lat temu taka historia zdarzyła się w serialu" Na dobre i na złe"Scenarzyści kobietę ktora wypiła odkamieniacz usmiercicli.Jak dobrze,że u Ciebie skończyło się na strachu.Uważaj na siebie.
ula-35

Sewingadicta pisze...

Ugh! That was a nightmare! I hope you are fine now, but be careful, please.

Euphoria Marzena Zablonska pisze...

Matko świata! Współczuję Ci. Ale musiałaś być na siebie wściekła! Dobrze, że taka rozsądna z Ciebie osoba i z zimną krwią wiedziałaś co zrobić. Szkoda tylko, że musiałaś się tyle wycierpieć :-(

ThimbleLady pisze...

o matko kochana! aż mnie zmroziło! no to sobie zafundowałaś niezły początek dnia! dobrze, że tak się skończyło, bo aż strach pomyśleć co w takim odkamieniaczu może się znajdować...