czwartek, 28 kwietnia 2011

Sekret szczęścia

Bardzo dużym zaskoczeniem dla mnie były książki Beaty Pawlikowskiej . Myślałam ,że pisze ona tylko o podróżowaniu , bardzo zaskoczona czytałam
W dżungli życia. Poradnik dla dziewczyn i chłopców (oraz niektórych dorosłych)", a potem "W dżungli Miłości ".Okazało się ,że Pani Beata jest bardzo mądrym człowiekiem , jej przemyślenia i porady bardzo mi się podobały . zachęcam do zapoznania się z jej książkami . Przypomniałam sobie o niej i jej książkach , kiedy mijałam ten dom .
Pani Beata twierdzi ,że aby być szczęśliwym należy przede wszystkim dbać o to co się posiada bez względu jak było by to skromne . Szkoda czasu na zamartwianie się tym czego nie mamy , lepiej cieszyć się tym co jest i dbać o to . Ten dom był dla mnie takim symbolem tego dbania . Często tracimy czas i zdrowie na zazdroszczeniu innym zamiast cieszyć się tym co już mamy .Czasami są to rzeczy drobne , jesli nauczymy się czerpać z tego radość nasze życie się zmieni na lepsze . Zawsze mamy wybór można siedzieć ze złą miną w myślach złorzeczyć tym którzy według nas mają lepiej lub po prostu akceptować swoje położenie i cenić to co się ma . Choć na pozór wydaje się nam ,że nie mamy nic i nie ma się czym cieszyć , to trzeba umieć zobaczyć to w co jesteśmy bogaci . Niewidomy człowiek oddał by wszytko za taki wzrok jak mamy ,niesłyszący chętnie wziął by od nas słuch , a każdy na wózku cieszył by się jak nikt za parę naszych zdrowych nóg . Przekonałam się ,że to co człowiekowi wydaje się oczywiste ,że widzi słyszy biega czy cieszy się swoimi dziecmi , jest dla innych niespełnionym marzeniem . Trzeba umieć to zobaczyć zauważyć i docenić . Nic w życiu nie jest dane na zawsze . za jakiś czas możemy żałować ,że tak nierozważnie myśleliśmy o sobie .

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Piękne słowa, ważne myśli, tylko czemu tak trudno je wprowadzić w czyn? To takie piękne, że to potrafisz.

Twój wpis przypomniał mi przepiękny film "Lourdes". Polecam obejrzeć kiedyś jak będzie okazja. W każdym bądź razie w jednej ze scen główna bohaterka spowiada się księdzu ze swojej złości do życia, świata, o to że doświadczyło ją chorobą i niemożnością chodzenia. Na to ksiądz zapytał: czy naprawdę uważa, że ten który ma dwie sprawne nogi i ręce jest od razu szczęśliwy?

Pozdrawiam cię serdecznie.:)

taka sobie zuzia pisze...

"Nie zawsze smutku oblicze, gdy łzy rzęsiste się leją.
Nieraz z człowieku łamie się życie, a usta jednak się śmieją."

Czasem wprost przeraża mnie, jak niektórzy pochylając się nad sobą i rozdrapując własne problemy zapominają, że każdy człowiek mijany przez nas w życiu ma swoją historię, coś kochał, coś stracił... To, że ktoś nie narzeka, nie żali się, nie jęczy, nie angażuje wszystkich wkoło w każdy niepozytywny element swego życia, nie oznacza, że nie ma własnych problemów. Zaczyna się pobłażliwe traktowanie, bo co można wiedzieć o czymś o czym głośno się nie mówi...

Życzliwość bezinteresowna i spontaniczna zanika. Oczekuje się rzeczy wielkich. A przecież szczęście to mozaika ułożona z bardzo małych elementów. "Najpiękniejsze są tylko chwile..." - cieszmy się tymi chwilami, cieszmy się rzeczami drobnymi : )