niedziela, 18 grudnia 2011

Anioł świąteczny

Dziś razem z dziewczynkami uszyłyśmy aniołka który ozdobi nasz dom na święta . Wzór jest od Silanny
http://szyciesilanny.blogspot.com/



Po urlopie wróciłam do pracy , teraz szykuję się do świąt , sprzątam , pomyłam okna . Wigilię urządzam u siebie ,gość będzie tylko jeden -moja mama .

niedziela, 11 grudnia 2011

w odpowiedzi do komentarza

Anonimowy Anonimowy pisze...

Hmm... dziwne. A dlaczego nie zlecono Ci wycięcia guza? Przecież ma 6 cm!! Nie ma obawy np. że się uzłośliwi? Wygląda to z twojego opisu jakby tyko w sytuacji złego markera należało go wyciąć albo jakby lekarz miał nadzieję, że wyjdzie nowotwór złośliwy.. A kwiatuszki śliczne :)"

Drogi Anonimie ,mnie tez to wydaje się dziwne ,że lekarz nie zaleca operacji , chciałabym pozbyć się tego jak najszybciej i nie myśleć o tym . Miałam nie pisać o tym swoim problemie ale potrzebowałam wsparcia psychicznego . Zmiana jest dwukomorowa wygląda jak bałwanek i to właśnie zaniepokoiło ginekologa . Ja się na tym nie znam i ufam swojemu lekarzowi ,że chce dla mnie jak najlepiej . Być może to tylko łagodna cysta związana z okresem menopauzy , standartowe postępowanie w takim wypadku polega na leczeniu hormonalnym , ale u mnie ze względu na uszkodzoną wątrobę taka możliwość nie wchodzi w rachubę . Mam 3 stopień zwłóknienia gdzie 4 stopień to marskość ,więc muszę unikać wszelkiego obciążenia Załączam skan z USG .

sobota, 10 grudnia 2011

Sukienka na bal

Przyozdobiłam własnoręcznie zrobionymi kwiatkami sukienkę na bal dla dziewczynki . Chyba ładnie wyszło ?


Wróciłam po urlopie do pracy , wszyscy się bardzo cieszyli a mi było milo ,że tak mnie polubili . Ginekolog na wizycie powiedział ,że nie wie za bardzo co zemną dalej robić , zaproponował obserwacje wobec niskiego markeru i wizytę za miesiąc .
W Lublinie na oddziale zakaźnym wielkie zmiany , jest nowy ordynator i zapowiada się ,że jest szansa na leczenie takich osób jak ja . Oddział przystępuje do badań klinicznych nad nowymi lekami i będą prowadzone terapie niestandartowe . Mam się zapisać do przychodni aby móc zacząć swoją drogę do leczenia oficjalnie na nowo . Wiem ,że taka terapia niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw , ale podejmę ryzyko aby pozbyć się wirusa ze swojego organizmu . Oczywiście jeśli się zakwalifikuje .

piątek, 2 grudnia 2011

Wynik badan i orzeczenie komisji

Na niespokojne myśli najlepsze lekarstwo to praca , zajęłam się robieniem spódniczki tutu na balet dla córki koleżanki . Moje myślenie i tak nic nie zmieni , jak mózg zajęty praca to nie ma czasu na wymyślanie coby było gdyby . Spódniczkę zrobiłam z resztek firanek mam nadzieję ,że przypadnie do gustu baletnicy :).




Dziś odebrałam orzeczenie o niepełnosprawności dostałam lekki stopień do 2016 roku . Pani wydająca orzeczenia spytała czy się cieszę bo dużo osób ma odmowy orzeczenia ? . Powiedziałam je ,że nie bo ja bym nie chciała mieć żadnego orzeczenia i być zdrowa !!

Na koniec najlepsze rzecz niepozorny papierek z niewyraźnym nadrukiem ale po przeczytaniu wyniku kamień spadł mi z serca . Marker nowotworowy CA 125 w normie .
W poniedziałek mam wizytę i lekarz zadecyduje co dalej .

środa, 30 listopada 2011

Odkładanie na "później "

Od Poniedziałku mam powody do rozmyślań . Często tak jest ,że odkładamy wiele rzeczy do zrobienia na "później ". Jakieś niedokończone książki , rozmowy . Filmy które zawsze chcieliśmy zobaczyć , ludzi z którymi mieliśmy porozmawiać , niedokończone sprawy . Nie warto nic odkładać na później warto robić wszytko tu i teraz bo każdego dnia może się okazać ,że "później " nie będzie . Tak sobie o tym myślałam po wizycie u ginekologa kiedy USG pokazało ,że to nie menopauza jest powodem moich kobiecych problemów ale 6 centymetrowy guz na jajniku . W lecie robiłam USG i wszytko było ok , myślę ,że nawet jeśli się okaże ,że zmiana nie jest łagodna to uchwycona w czas . Wczoraj poszły badania na marker CA125 . Bez względu na wynik czeka mnie zabieg usunięcia zmiany a potem zobaczymy czy dalsze leczenie będzie potrzebne . W piątek będzie wynik z markerów , trzymajcie kciuki za to aby wszystko dobrze się skończyło.
Dziś dowiedziałam się ,że jestem typowana do niestandartowej terapii leczenia HCV , w Lublinie mają mieć jakiś program eksperymentalny . W tym tygodniu będę wiedziała coś więcej na ten temat .
Tak wiec proszę o kciuki i pozytywne myśli .

piątek, 25 listopada 2011

bombka -przeróbka ze zwykłej sukienki krok po kroku

Koleżanka dała mi sukienkę z prośbą o zrobienie z niej bombki . Zobaczcie jak łatwo można mieć fajną sukienkę . często w ciuchlandach są spódnice z pięknego materiału ale takie szerokie marszczone w pasie można je łatwo przerobić w podany przeze mnie sposób .

1.Sukienka przed przeróbką .


2. Odprułam brzeg i rozprasowałam go .


3.Mierząc od dołu odmierzyłam 8 centymetrów na całej długości materiału spódnicy . Narysowałam linię kredą aby potem równo uciąć .


4.Odcięłam wyznaczony pasek materiału .


5.Potem przymarszczyłam . Można przefastrygować na całej długości i wtedy marszczyć lub maszynowo , szyje się najszerszym ściegiem , zostawia na brzegach długie nitki a potem ciągnie się za jedna z nich i materiał się marszczy .


6.Tak wygląda po zmarszczeniu .


7.Teraz kolej na dolny pasek . Ja dodałam usztywnienie włókniną bo materiał jest bardzo wiotki .


8.Przypięłam dolny pasek do zmarszczonej spódnicy w taki sposób jak na fotce.


9.Po przyszyciu zaprasowałam aby łatwiej się przyszywało wierzch paska .


10.Podwijając do góry materiał zaginałam delikatnie brzeg i fastrygowałam aby było równo i materiał nie uciekał spod maszyny .


11.Pasek obszyłam naokoło .


12.I sukienka gotowa , doszyję chyba jeszcze guzik i zrobię dziurkę na samym dole , wydaje mi się ,że tak będzie lepiej .

Komisja

dziś stawałam na komisje o niepełnosprawności . Decyzje mam odebrać 2 grudnia . Zobaczymy co z tego wyniknie . W pracy dostałam 8 dni urlopu płatnego , planuję porobić zaległe prace w domu . Recepta i euro są już w drodze do Niemiec , mam nadzieję ,że niedługo będę już miała Quensyl w domu :))

wtorek, 22 listopada 2011

Wszywanie łaty w krok dżinsów krok po kroku

Wszywałam dziś łatę w przetarte dżinsy i zrobiłam fotki krok po kroku co robiłam . Zrobiłam błąd taki ,że nie dopasowałam kierunku splotu tkaniny z której wycinałam łatę no i po wszyciu było to widoczne ale sposób jest fajny i można w ten sposób uratować fajne spodnie . Przyda się początkującym krawcową taka lekcja krok po kroku .
1.Spodnie przed przeróbką


2. Spodnie rozprułam w środkowym szwie .


3.Podłożyłam w środek deseczkę i narysowałam jak trzeba będzie wyciąc zniszczony materiał .


4.Wycięłam material


5.Z dżinsu wycięłam nowe łatki z zapasem na wszycie .Trzeba zwracać uwagę jak biegną paski na dzinsach i dopasować je tez na łatce . Ja tego nie zrobiłam i potem było to widać .na drugi raz się poprawie .


6.Materiał trzeba założyć tak jak na fotce i przeszyć .


7.Odwrócić i wystębnować tak jak dżinsy które naprawiamy .


8.Teraz wpinamy dokładnie łatkę w dziurę w spodniach , ja dodatkowo fastrygowałam bo chciałam aby bylo dokładnie


9.Na początku przeszywamy górę półokrągła i obrzucamy brzegi żeby się nie strzępiły .

10.A potem dół tez przyszywamy i obrzucamy brzegi .


11.Przewracamy na prawą stronę i stembnujemy żółtymi nićmi na dole a jasnoniebieskimi na półokrągłej części. I łatka gotowa .

niedziela, 20 listopada 2011

Najprostszy na swiecie jablecznik Doriany

Przepis na ten genialny jabłecznik podała moja koleżanka na forum . Początkowo nieufnie podeszła do tego przepisu, ale postanowiłam go wypróbować zachęcona pochwałami osób które go piekły . Ciasto robi się bardzo szybko , w smaku przypomina biszkopt , jest delikatne pyszne i łatwe w wykonaniu .Na pewno nie raz powrócę do tego przepisu . Podaję przepis za Dorianą
* 2 szklanki mąki pszennej
* 2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
* 1 kostka margaryny do pieczenia
* 4 jaja
* 1 szklanka cukru pudru
* 2 łyżeczki proszku do pieczenia
* 1 kg jabłek
* szczypta cukru waniliowego
* szczypta cynamonu
* tłuszcz i tarta bułką do formy
* cukier puder do zrobienia lukru



Roztapiamy i studzimy margarynę,po czym wlewamy ja do cukru. Ucieramy je razem,dodając kolejno całe jajka. Oba rodzaje mąki przesiewamy z proszkiem do pieczenia i stopniowo dodajemy do ciasta.Dokładnie mieszamy. Jabłka obieramy,ścieramy na tarce o dużych oczkach. Formę smarujemy tłuszczem i posypujemy tarta bułką. Połowę ciasta umieszczamy w formie,na cieście układamy jabłka,oprószamy je cukrem waniliowym i cynamonem.Przykrywamy reszta ciasta. Pieczemy w umiarkowanie gorącym piekarniku ok 50 minut. Po ostudzeniu lukrujemy wierzch ciasta. zamiast jabłek można użyć gotowy mus jabłkowy.


Ostatnio miałam śmieszną sytuacje, zobaczyłam w necie śmieszny rysunek na palcach chciałam spróbować zrobić coś takiego . Narysowałam co trzeba i dalej na podwórek bo tam dobre światło ,aby zrobić fotkę . Po chwili słyszę kroki idzie sąsiad z dziwną miną .
-Dzień Dobry sąsiadko .
-Dzień Dobry
-Co Pani robi ?
-Zdjęcia palców :)
-Ale Dlaczego ????
-Dlatego ! i pokazuję palce
Mina sąsiada BEZCENNA :))

piątek, 11 listopada 2011

Akcja szycia poduszek dla dzieci z onkologii

Dziś po południu i wieczorem szyłam poduszkę na tę akcje , praca okazała się czasem na ważne życiowe podsumowania . Myślałam sobie o tym jaką jestem szczęściarą ,że to nie dla mojego dziecka szyta jest taka poduszka i ,że to najcenniejszy skarb który dostałam od życia . Wyobrażałam sobie ,że to dla swojego synka szyję tą poduszkę i włożyłam w nią całe swoje serce i modlitwy o zdrowie dla użytkownika mojej poduszeczki .Poduszka uszyta jest z miękkiej flanelki , słoneczko i chmurka jest dodatkowo wypchana włókniną co daje plastyczny efekt wypukłości . dzieci pytały mnie co szyję wytłumaczyłam im i chętnie pomagały wybierając materiały na aplikacje a Natalka pomagała przyszywać guziki . Jutro uszyję jeszcze jedną podusie .


Druga podusia jest zwyczajna ale z pięknego materiału , myślę ,że na pewno się spodoba :) jakby ktoś chciał taką poduszeczkę to mam jeszcze materiał na trzy takie poduszeczki Misiowe .

Idzie ku lepszemu :)

Trudne chwile w moim życiu minęły i idzie ku lepszemu :) najważniejsze to sprawa z mieszkaniem załatwiona jest tak jak chciałam . Poruszyłam niebo i ziemię aby tak się stało , na sesji rady Miasta w sprawie mojej i sąsiadki z góry ujął się rady i sprawa wypłynęła na forum publiczne . Burmistrz po przeanalizowaniu naszej sytuacji postanowił poszukać innych lokali na zamianę .Kamień spadł mi z serca i bardzo się Cieszę :)
Z oczami sytuacja się poprawiła jest wszytko OK , arechina zaczęła działać i jest dobrze . Mam tez już pieniądze na zakup Quensylu , po niedzieli odnowię receptę bo star się już przeterminowała , kupię euro i wyśle to wszytko do Niemiec do córki mojej znajomej ona zakupi lek w niemieckiej aptece i wyśle mi listem poleconym .
Dziękuje Justynie I Natalii za pomoc :)

Mam Teraz 3 dni wolnego bo Bank nie pracuje planuje uszyć poduszki dla gdańskiej Onkologii , jest teraz taka akcja ,że szyje się poszewki na jaśki dla dzieci przebywających na leczeniu postanowiłam i ja dołączyć do tej akcji .

Podaję link do akcji może ktoś zechce jeszcze się dołączyć .
https://longredthread.wordpress.com/2011/10/25/poduszki-dla-dzieci-z-onkologii-dolacz-do-akcji/

sobota, 5 listopada 2011

Kłopoty z oczami

Zdesperowana stanem moich oczu kupiłam w aptece polski odpowiednik Arechinę zamiast Quensylu, jest to przynajmniej dla mnie doraźna sytuacja zanim sprowadzę lek z Niemiec . Arechina co prawda jest odpowiednikiem ale ma dużo skutków ubocznych , jest ciężej tolerowana przez organizm no i przede wszystkim odkłada się w postaci kryształów w oczach . W mojej sytacjii kiedy mam brać ją stale lepiej i bezpieczniej dla mnie jest brać Quensyl lub Francuski odpowiednik Plaquenid .
Podaję link do skutków ubocznych arechiny
http://www.toczen.pl/forum/viewtopic.php?t=1048&start=105&postdays=0&postorder=asc&highlight=

Jeszce trochę do 10 wezmę wypłatę i wyślę wtedy receptę i euro do Niemiec . A tym czasem ratuję się tym co oferuje polska apteka . Ktoś pytał się czy fundacja nie może pokryć kosztów Quensylu , odpowiadam ,że fundacja pokrywa koszty leków które są w Polskiej aptece . Jeśli chcę lek z zagranicy sama go muszę opłacić .

To by było na tyle o lekach ucieszona lepszą kondycją oczu siadłam do maszyny i z dwóch bluzek i resztek materiałów uszyłam dwie poduszki :) Pewnie dam je komuś w prezencie ale jeszcze nie wiem komu :)


poniedziałek, 31 października 2011

Kłopoty z oczami

Pewnie dziwicie się ,że nagle zamilkłam nie ma mnie na blogu . Powody są dwa pierwszy to taki ,że skończył mi się Quensyl , na razie nie mam pieniędzy aby go sprowadzić z Niemiec w związku z tym powróciły problemy z oczami . Mam ciągle stan zapalny oczy wyglądają jak truskawki w śmietanie nie siadam nawet do netu , patrzenie w jasny monitor po prostu boli . Może w tym miesiącu uda mi się wygospodarować pieniądze na zakup leku i sprowadzić go z Niemiec ale na razie jest jak jest . Po drugie praca , w związku z tym czasu mniej . Liczyłam na to ,że w miarę jak będę pracować to organizm się przyzwyczai, nabiorę sił i będzie z dnia na dzień co raz lepiej , niestety problem z kręgosłupem jest i nie da się o nim zapomnieć . Wędrowanie w ciężkim wiadrem pełnym wody na 3 piętro i na dół , i wielokrotne schylanie się przy sprzątaniu powoduje to ,że jak wracam do domu po prostu padam na łóżko i muszę odczekać sporo az ból przejdzie . Ostatnio wróciłam i padłam tak na łóżko , w płaszczu butach i ściskając torebkę pod pachą i tak leżałam nie pozwoliłam dziecku nawet torebki zabrać bo ból był tak silny . wzięłam tabletkę ból zelżał dopiero wtedy rozebrałam się . Dlatego tez nie siadam nawet do bloga , nie mam siły na to po prostu . Jednocześnie chcę zatrzymać tą pracę za wszelką cenę bo wiem ,że jest mi potrzebna . Tak więc na razie nie będzie mniej bloga .W listopadzie staję na komisje o niepełnosprawność , zobaczymy co orzekną .
W sprawie mieszkania na razie cisza przed burzą . Nieoficjalnie dowiedziałam się ,że do końca roku ma przyjść nowa umowa , więc czekam potem zobaczymy co będzie .

niedziela, 23 października 2011

Syrop z buraka cukrowego


Moja mama opowiadała ,że jak była małą dziewczynką taki syrop robiłam moja babcia bo była bieda i na cukier nie mieli . Postanowiłam i ja z ciekawości zrobić taki syrop , dostałam do koleżanki buraka cukrowego .


Buraka dobrze wymyłam , obrała ze skórki i pokroiłam go w plastry a potem w mniejsze kawałki . Nie było to łatwe bo burak był dość twardy . Pokrojone kawałki włożyłam do szybkowara zalałam wodą i gotowałam do miękkości


Buraki po ugotowaniu zrobiły się lekko żółte . Ostudzone wyjęłam z wody , w której się gotowały i zmiksowałam mikserem na masę . Do dużego garnka o szerokim dnie wlałam wodę z gotowania buraków . Masę z ugotowanego buraka włożyłam w czystą pieluszkę i odciskałam bardzo dokładnie wprost do garnka . Otrzymany płyn odparowywałam do tego momentu aż zaczął zmieniać kolor na ciemnozłoty i zaczęła się tworzyć jakby piana . Następnym razem zakończę gotowanie ciut wcześniej bo wolę mieć syrop bardziej lejący . Po ostudzeniu okazało się ,że na dnie garnka jest pyszna złotobrązowa masa podobna do ciemnego miodu i o smaku coś pomiędzy roztopioną krówką nugatem a lizakiem mlecznym . Niestety z jednego buraka wyszła jedna mała szklaneczka .


Dobrze ,że mam jeszce dwa buraki w piwnicy na pewno powtórzę robienie takiego przysmaku . Powiem jednak szczerze ,że do końca nie byłam przekonana czy to będzie dobre , ale smak przeszedł wszelkie moje wyobrażenia . Podobno syrop taki jest pełen kwasu foliowego i ma właściwości zdrowotne .

sobota, 22 października 2011

Naleśniki wersja moich córek



Zainspirowana blogiem mojej internetowej znajomej pozwoliłam moim córkom smażyć samodzielnie naleśniki pokazałam im wpis o ten właśnie

http://malyrycerz.blox.pl/2011/10/Kuchenna-lista-przebojow-nalesniki.html

U nas tez praca przebiegła bardzo sprawnie ku mojemu zdziwieniu naleśniki wyszły idealne obyło się bez katastrofy kuchennej i wszystkie trzy byłyśmy bardzo dumne z siebie nawzajem i zadowolone . Fajnie mieć takich pomocników kuchennych:)

środa, 19 października 2011

Dzień za dniem

W związku z podjętą pracą czasu zrobiło się jeszcze mniej niż przedtem . Dlatego nie piszę nic na blogu ,życie biegnie ale po prostu nie mam kiedy usiąść i napisać parę słów . Praca wyczerpuje mnie fizycznie , do tego mam obowiązki w domu , dzieci , a sił nie za wiele . Wieczorem o 21 oczy podpieram zapałkami bo zamykają sie same ze zmęczenia . Rano wstaje przed 6 bo trzeba palić w piecu w wolnych chwilach siadam do maszyny . Tak powstała bluzka , na zwykły podkoszulek naszyłam przód starej za małej podkoszulki ozdobiłam tasiemką , doszyje jeszcze cekiny .


Zakisiłam też 50kg kapusty , na początku stała w beczce potem po kilku dniach przełożyłam do słoików na razie czekają na podłodze aż skończy się fermetacja potem poustawiam je na półki . W beczce zostało jeszcze całkiem sporo kapusty dam ją mamie .